W nocy z 17 na 18 listopada 2008 roku w Domu Aukcyjnym Desy, który znajduje się w centrum Warszawy, na ul. Marszałkowskiej, doszło do włamania. Dwóch zamaskowanych mężczyzn, po przepiłowaniu krat i wybiciu szyby, zdołało przedostać się do środka i po niespełna pięciu minutach zrabować ponad 500 tys. zł. Tyle bowiem warte były dwa obrazy, które wynieśli ze sobą. Pierwszy z nich – „Portret mężczyzny na tle pejzażu” Jacka Malczewskiego wyceniono na 450 tys. zł, a drugi – „Portret kobiety” Witkacego, na prawie 50 tys. zł.
Najprawdopodobniej kradzieży dokonano na zlecenie. Można wnioskować to po fakcie, iż przestępcy doskonale wiedzieli, po co przybyli do budynku. Witkacego wyjęli z witryny, a po dzieło Malczewskiego udali się wgłąb pomieszczenia. Dyrektor sieci galerii Desa Unicum – Adam Chełstowski napomina, że problemem nie było tutaj samo niedopatrzenie dotyczące zabezpieczenia miejsca, a ich umiejscownie. Skradzione obrazy wisiały blisko wejścia, dlatego złodzieje zdołali zbiec, nim zostali złapani przez ekipę prowadzącą monitoring galerii.
Katalog skradzionych w Polsce dzieł sztuki prowadzony przez Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych, nieustannie się powiększa. Policja uporczywie twierdzi, że liczba zgłoszeń dotyczących kradzieży rozmaitych dzieł sztuki, maleje. Warto jednak zwrócić uwagę, że w swoich statystykach odnotowuje ona jedynie liczbę zdarzeń, a nie skradzionych przedmiotów. Najwięcej jednak cennych dzieł nie ginie z galerii czy muzeów, a z niechronionych kościołów i cmentarzy.