1 listopada 2011 r. Boeing 767 wylądował na warszawskim Okęciu z zamkniętym podwoziem. Kapitan Tadeusz Wrona uratował 231 osób – 220 pasażerów i 11 członków załogi.
Nigdy wcześniej w Polsce nie lądował odrzutowiec ze schowanym podwoziem. Takie manewry w wykonaniu 100-tonowego kolosa rzadko kończą się bez ofiar.
Kontrolerzy lotów odpowiadający za przestrzeń powietrzną nad Polską zostali postawieni w stan najwyższej gotowości. Przed lądowaniem samolot przez mniej więcej godzinę krążył nad Mazowszem, zrzucając paliwo. Służby ratunkowe zamknęły al. Krakowską. Strażacy wylali na pasie startowym tzw. poduszkę ze specjalnej substancji gaśniczej. W akcji wzięło udział 26 jednostek, w tym dziewięć lotniskowych.
Maszyna, za sterami której siedzieli kapitan Tadeusz Wrona i Jerzy Szwarc, o 14:40 podeszła do lądowania. Podczas tarcia poszycia o betonową nawierzchnię pasa z podwozia poszły iskry. Pojawił się ogień, który strażacy szybko ugasili.