Dzwon Zygmunta w Krakowie to nadal największy polski dzwon uruchamiany siłą ludzkich mięśni. Został on zawieszony na najwyższym piętrze słynnej Wieży Zygmuntowskiej 12 lipca 1521 roku. Obiekt nazwano na cześć fundatora – samego Zygmunta I Starego. Ludwisarz Hans Beham z Norymbergii odlał go i sygnował rzemieślniczą pieczęcią w 1520 roku. Kopułę ozdobiono płaskorzeźbą św. Zygmunta i św. Stanisława oraz herbem Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. W górnej części widnieje inskrypcja, która głosi: „Bogu Najlepszemu, Największemu i Dziewicy Bogarodzicy, świętym patronom swoim, znakomity Zygmunt, król Polski, ten dzwon godny umysłu oraz wielkości czynów swoich kazał sporządzić Roku Pańskiego 1520.” Tradycja głosi, że dzwon zapewnia bezpieczeństwo miastu. Jego głęboki aksamitny dźwięk zawdzięczamy według legendy pękowi srebrnych strun. Do kotła pełnego topiących się metali, z których miał powstać dzwon, wrzucił je Walenty Bakwark, słynny lutnik królewskiego dworu.
Wraz z przeciwwagą, huśtawami, kompletem lin i sercem waży blisko 12 ton. Do jego uruchomienia potrzeba 12 ludzi. Wśród dzwonników jest jedna kobieta. Ponoć pierwsza i ostatnia. Przed wojną dźwięk dzwonu Zygmunta rozlegał się blisko 100 razy rocznie. Teraz jedynie „od wielkiego dzwonu” czyli około 30 razy w ciągu roku.
Zwyczajowo dzowni 10 minut, najdłużej, bo godzinę bił z okazji jubileuszu 1000-lecia państwa polskiego w 1966 roku, zaś 16 sierpnia 2002 roku przez pół godziny witał papieża Jana Pawła II przybywającego z ostatnią pielgrzymką do ojczyzny. 2 kwietnia 2005 roku po śmierci Jana Pawła II jego głos obwieścił złą nowinę tak szybko jak tylko pierwsi dzwonnicy zdołali wejść na dzownnicę. Wtedy dzwonił przez 27 minut, czyli tyle ile trwał pontyfikat. 16 kwietnia 2005 kiedy kolegium kardynalskie wybrało Benedykta XVI dzwonił o minutę dłużej, czyli 28 minut.