Ponad 9000 osób poszło na dno wraz ze storpedowanym 30 stycznia 1945 roku niemieckim 3-liniowcem Wilhelm Gustloff 40 km na północ od Łeby. Statek o wyporności 2893 ton, który odbił od portu w Gdyni, storpedowała radziecka łódź podwodna S-23, która o godzinie 21:08 na rozkaz kapitana Aleksandra Marinesko wystrzeliła torpedy. Na okręcie było przeszło tysiąc kadetów i oficerów z II Szkolnego Dywizjonu Okrętów Podwodnych, 400 dziewcząt z pomocniczej służby Kriegsmarine, ranni żołnierze Wehrmachtu, urzędnicy NSDAP i ewakuowana ludność Gdańska, łącznie 10 tys. uciekinierów przed Armią Czerwoną. Gustloff tonął ponad godzinę.
Utonęło wówczas, według najnowszych badań, ponad 10000 ludzi (podaje się również liczbę 9343 ofiar), uratowano zaś 838 rozbitków, a według innych źródeł 1252. Do połowy lutego zwłoki ofiar katastrofy wyrzucane były jeszcze przez morze na plaże od Łeby do Jastrzębiej Góry, a nawet w okolice Pilawy.
Wśród rozbitków byli również Polacy, którzy uratowali się na szalupach: Krystyna Markiewicz z roczną córką Urszulą oraz Stefania Haniak z 8-letnim Teodorem i 5-letnią Jadwigą.
Dziś wrak statku leży na dnie morza, 19 mil na północny wschód od Łeby, na głębokości ok. 45 m, otoczony nimbem legendy największego cmentarza wojennego na Bałtyku.